Mniejsza, z zamkniętym pod szklanym kaboszonem fragmentem Połoniny Wetlińskiej
i większa, z widokiem na Tarnicę.
Powstały też kolejne bransoletki:
z drzewem, dla miłośniczki przyrody
i dla Pani Fotograf :)
Tak to umilam sobie czas w tę niby - zimę. Połowa lutego a tu śniegu nie ma za to pojawiły się bazie a w Bieszczadach kwitną pierwiosnki. Sama nie wiem czy czekać na śnieg czy raczej wypatrywać wiosny.
Pozdrawiam serdecznie :)
Tajemnicze te zawieszki, jak w czarodziejskim kamieniu uwięzione światy; może już nie czekajmy na zimę, nawet nie zdążyliśmy nart wyjąć, niech leżą do następnego sezonu, w końcu będzie dużo śniegu; bo ja uwielbiam śnieżny puch na stoku, a nie skrupiony, na siłę wymrożony z wody; pozdrawiam serdecznie, Maniu.
OdpowiedzUsuńMarysiu, choć taki malutki kawałeczek Biesów mogę mieć przy sobie :) Byłam wczoraj w lesie, zimy ani śladu, ptaki chyba szykują się do wiosny bo wrzeszczą niemozliwie. Trudno, wytrzymałam 36 lat bez nart, wytrzymam i jeszcze jeden rok :)
UsuńSerdeczności