niedziela, 29 listopada 2015

Baktus

Zamarzył się szyjogrzej, chusta lub szal, coś prostego i szybkiego. Wybór padł na baktusa przystępnie opisanego przez Antoninę. Kilka wieczorów i był gotów. Dziergało się bardzo przyjemnie, przy okazji zagospodarowałam pokaźny kłębek szarej włóczki (wzór francuski jest jak wiadomo bardzo włóczkożerny) i resztki turkusowej.






Pozdrawiam serdecznie :)

wtorek, 17 listopada 2015

Barwy jesieni - żółty

Szary listopad najlepiej oswoić ciepłym, intensywnym kolorem, na przykład żółtym. Dzianinowy komin uszyty z pepitkowej tkaniny wyszperanej w przepastnym pudle z materiałami i starego t-shirta jak najbardziej nadaje się do oswajania :)




Torba z eko-zamszu





I dyniowy wianek




Prawda, że od razu robi się weselej?

niedziela, 18 października 2015

Torebka jest dobra na wszystko

Każdy pretekst jest dobry, aby uszyć sobie nową torebkę. U mnie pretekstem były niebieskie buty i chęć posiadania torebki zapinanej na karabinek.



Całkiem spora torebka uszyta jest z granatowego ekozamszu alcantara a nieprzeciętna podszewka była kiedyś lumpeksową sukienką :)




Z przodu widać zamek do sekretnej kieszeni, ma ona wielkość całej torebki i pomaga zachować jako taki porządek.
Taką samą kieszonkę posiada kolejna torebka. Bo przecież zima idzie a zimowe buty mam.... żółte :) No i ten piękny, słoneczny kolor wspaniale rozświetla szare dni października. Tym razem klapka w ulubionej zieleni a podszewka w groszki.





Jako modelka wystąpiła Dagmara, dzielnie asystował Florian ;) Jak tu zrobić ostre zdjęcie torpedzie?



Pozdrawiam Was serdecznie :)







wtorek, 22 września 2015

Zapach schyłku lata

Schyłek lata pachnie wrotyczem. Uwielbiam ten zapach! W sierpniu włóczę się po łąkach i znoszę do domu pachnące naręcza tego ziółka.




  W tym roku wrotycz trafił też na torebkę, w postaci haftu.








Torebka powstała jako przeróbka lumpeksowej zdobyczy. Kupiłam ją jedynie dla tych pięknych drewnianych rączek (kosztowała całe 2 zł :) ) ale odprułam też koraliki, może się do czegoś przydadzą.




A na koniec jeszcze zachodzące słoneczko przebijające się przez liście drzew. W końcu od jutra jesień.



Pięknej jesieni!

niedziela, 30 sierpnia 2015

Angry pigs

Jakiś czas temu "Biedronka" miała w ofercie ciekawy zestaw - pastele do tkanin + t-shirt w rozmiarze dziecięcym (cena równie kusząca - 10zł). Zamysłem sprzedawcy było chyba zachęcenie dzieci do własnoręcznej dekoracji odzieży, u nas ten zaszczyt przypadł mnie :)
Ukochany siostrzeniec wykonał całą serię projektów, oczywiście przeważały angry birds. Wybrałam wersję ze świniami, bo koszulek z ptakami Jasiek ma pod dostatkiem.





W zestawie brakło brązowej kredki (czego można chcieć za 10zł), dlatego jedna świnia ma wąsy czerwone a druga kask hm... czarno-czerwony. Ciekawe, jak to będzie wyglądało po praniu.

Pozdrawiam serdecznie :)

środa, 26 sierpnia 2015

Komódka na nici

Dawno temu kupiłam w empiku komódkę z zamiarem ozdobienia jej w technice decoupage. Komódka postała sobie czas jakiś bo nie miałam na nią pomysłu ani przeznaczenia. Aż wreszcie pewnego dnia, gdy kolejny raz szukałam nici po wszystkich zakamarkach znalazłam dla niej zastosowanie.









Bałagan opanowany :)

Pozdrawiam serdecznie

wtorek, 28 lipca 2015

Bransoletki

Latem obowiązkowo noszę bransoletki. Bez czegoś na nadgarstku czuję się niekompletnie ubrana :) W tym roku moja kolekcja powiększyła się o kilka egzemplarzy.

Najładniejszą przywiozłam z Rumunii




Z miłości do zieleni powstały dwie bransoletki:







A ten bardzo czasochłonny szarak wydziergałam jeszcze zimą, szklane koraliki przyjemnie chłodzą w upalny dzień.





Pozdrawiam serdecznie :)

środa, 24 czerwca 2015

Wegetariańskie zabawki

Laurunia przymierza się już do spacerówki. Aby się dziecku nie nudziło na spacerkach, ciotunia wydziergała jej zestaw warzyw - grzechotek.




Bakłażan jest intensywnie fioletowy, jednak to bardzo niefotogeniczny kolor dla mojego aparatu.




Podusia - motylek też autorstwa ciotki, uszyta na podstawie wykroju stąd



Komentarz Laury: a guuuuuuu :)

niedziela, 17 maja 2015

Trampeczki dla Laury

Aby maleństwu nie marzły stópki, ciotunia wydziergała na szydełku trampeczki.



Akurat się przydały na zimny maj.



Wzór pochodzi z zeszłorocznego wydania Mollie potrafi (maj-czerwiec).

Pozdrawiam serdecznie :)

niedziela, 12 kwietnia 2015

Babulka

Babunia jest oczywiście zakochana we wnusi, z wzajemnością zresztą. Na widok Babci Laurunia macha intensywnie rączkami i nóżkami i posyła jej najszczerszy uśmiech. Aby wnusia miała Babunię zawsze przy sobie, uszyłam jej przytulankę - grzechotkę przypominającą klasyczną babulkę.


Jak zwykle za grzechotkę posłużyło mi plastikowe jajko  z kinder-niespodzianki wypełnione odrobiną kaszy.


Co prawda Babunia twierdzi, że nie ma tak obfitych kształtów i nie ubiera się tak hmmm wzorzyście, że już nie wspomnę o chustce na głowie. No ale w zamyśle babulka miała być odrobinę podobna do matrioszki i przyciągać wzrok maluszka. Towarzyszy Laurze podczas zabawy i snu, więc chyba się jej podoba :)

Pozdrawiam serdecznie

czwartek, 9 kwietnia 2015

Ginko

Przyznaję ze skruchą, że ten wielkanocny atak zimy to chyba ja wywołałam. Chciałam mieć okazję do opatulenia się nowiutką chustą pracowicie wydzierganą w marcu.

Wzór ściągnęłam tak dawno, że już nie pomnę źródła. Za to przy dzierganiu korzystałam ze wskazówek Ciapary Sama chusta jest prosta i pewnie poradzi sobie z nią nawet początkująca dziewiarka.



Chusta jest dość mała, z założenia miała taka być aby ogrzewać szyję. Dziergałam z Dropsowej alpaki, zużyłam nieco ponad 2 motki. Kłopotliwe jest fotografowanie wyrobów z tej włóczki bo ma ona niejednorodny kolor - to delikatny melanż żółtego i jasnej zieleni. Chyba na pierwszym zdjeciu, na tle jasnej ściany jest najbardziej zbliżony do rzeczywistego.



I jeszcze prezentacja na "ludziu"





Dumna jestem z niej bardzo i nabrałam chęci na kolejną chustę ( tym bardziej, że Intesywnie Kratywna prezentuje kurs m.in, ta taką cudną malukę !
Ale żeby nie wywoływać kolejnego ataku zimy, poczekam chociaż do jesieni :)

Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 15 marca 2015

Marzenia czasami się dziergają

Jak tylko zobaczyłam naszyjniki wykonane metodą szydełkowo - koralikową, z miejsca zapragnęłam stać się posiadaczką takowego, najlepiej własnoręcznie wydzierganego. Opanowawszy metodę, gdzieś w okolicach stycznia zabrałam się na żmudne nawlekanie koralików, co okazało się wielką lekcją cierpliwości! Potem było już z górki :) A ponieważ w między czasie powstawały inne rzeczy ( w tym kolekcja jaśkowych angry birdsów), dopiero teraz udało mi się skończyć mój pierwszy lariat. Użyłam 5 rodzajów koralików toho round 11/o, trudno mi powiedzieć ile dokładnie gramów. Wyszedł mi naszyjnik na 120 cm bez zawieszek. Dumna jestem strasznie :)




A tak się prezentuje na człowieku (czyli mojej siostrze ;) )


Bardzo trudno jest sfotografować szklane, mieniące się koraliki, stąd te różnice w kolorach na poszczególnych zdjęciach, w zależności od światła.

Pozdrawiam serdecznie :)

poniedziałek, 9 marca 2015

Zimy żal

Niedosyt mam, nic na to nie poradzę. Zima minęła, nie zdążyłam się nią nacieszyć, nawet czapki świeżo wydzierganej nie miałam okazji nałożyć bo nagle zrobiło się wiosennie.








Wzór podpatrzony w jakiejś gazecie. Turkusowa włóczka ma intensywniejszy kolor ale jest bardzo niefotogeniczny.
A mnie pozostaje tylko zaśpiewać z Jaremą Stepowskim:


niedziela, 1 marca 2015

Kocyk dla niemowlaka

Rodzina nam się powiększyła, Jasiek doczekał się siostrzyczki :) Ciotka szczęśliwa, że będzie się mogła twórczo wykazać, przetrząsnęła cały internet w poszukiwaniu stosownych materiałów i uszyła dwustronny kocyk dla Laury. Z jednej strony milutki polarek minky a z drugiej las pełen wiewiórek. Na potrzeby sesji fotograficznej powstała też opaska z kwiatem.



A ciotka obmyśla, co by tu jeszcze uszyć :)

Pozdrawiam serdecznie

sobota, 14 lutego 2015

Sowy

Nuna zamówiła swoim bratanicom sowy. Ponieważ szyłam je w wielkim pośpiechu, nie zdążyłam zrobić im porządnych zdjęć. Dopiero dziś, odwiedzając Nunę powstało kilka zdjęć w lesie.


Jak widać pochłania mnie ostatnio tematyka dziecięca :)

Sereczności

niedziela, 8 lutego 2015

Ptasia ferajna

Z dumą donoszę iż po miesiącu intensywnego szycia, cierpliwego  znoszenia uwag Jaśka     (czerwonemu zrób zmarszczki!!! świniom przyszyj brwi!!!) i poganiania ( no kiedy wreszcie uszyjesz świnie?) cała ferajna - czyli angry birds i świnie - jest gotowa. Trochę to trwało, bo kłopotem wielkim okazało się zdobycie żółtego polaru ( siostra poświęciła własny :) ) że już nie wspomnę o zielonym ( nie znalazłam ale na szczęście w wielkim pudle podarowanym mi kiedyś przez sąsiadkę znalazłam spory kawał zielonego materiału).













I jeszcze dumny Jan z całą gromadką


Uff, teraz mogę odetchnąć, prezenty dla chrześniaka mam z głowy przynajmniej do pierwszej komunii :)

Pozdrawiam Was serdecznie