Z ogromną dumą prezentuję efekt prawie miesięcznych zmagań z drutami - chustę echo flower wydzierganą w ramach akcji "Chusta razem robiona" Intensywnie Kreatywnej I tu należą się jej ogromne podziękowania, że jej się chce (wraz ze Ślubnym) nieść kaganek oświaty i oświecać mroki dziewiarskiego świata osobom mniej zaawansowanym w tej sztuce. Gdyby nie ich filmy, pokazujące poszczególne fazy dziergania, pewnie nigdy bym się zdecydowała na tak skomplikowaną robótkę - sam opis wyglądał dla mnie przerażająco! Cóż się dziwić, nigdy nie robiłam ażurów na drutach, ba, nawet nie miałam w rękach drutów z żyłką!
Łatwo nie było, zdarzały mi się zgubione oczka, kilka razy prułam fragmenty z pomylonym wzorem a najtrudniejszy okazał się końcowy border, w którym ciągle się myliłam. Po kolejnym pruciu wzięłam się na sposób i dziergałam mamrocząc pod nosem kolejne oczka " narzut, dwa razem odwrócić, narzut..." itd., co doprowadzało rodzinę do ataków śmiechu. Chusta wyszła dość spora 90 x ok. 180cm, może dlatego, że zamiast drutów 3.25 użyłam 4, bo w pasmanterii tylko takie miały długą żyłkę. I choć nie jest idealna, co wyszło dopiero po blokowaniu, jestem z niej baaardzo dumna :)
A tak się prezentuje Echo na człowieku na czyli mojej siostrze (człowiek w kapturze, bo powiedział, że ma kiepską fryzurę :) )
I na koniec taka refleksja mnie naszła - skoro na początku roku popełniłam mój dziewiarski Everest, z czym teraz się zmierzyć?
Dobrego tygodnia :)