środa, 31 grudnia 2014

Komin dla Nuny

Od kilku miesięcy Nuna marudziła, ze chciałaby komin z cieniowanej włóczki ale żaden z gotowych jej się nie podobał a nie znalazła chętnych do dziergania na zamówienie. Proponowałam jej szybki kurs dziergania ale stwierdziła, że nie ma cierpliwości. Nie pozostało mi nic innego jak chwycić za druty tym bardziej, że urodziny Nuny zbliżały się wielkimi krokami.
Nabyłam dwa motki himalaya anti-pilling acrylic, wzór (siateczka) wybrałam z ulubionej książki Claire Crompton "Dziewiarskie ABC" i zabrałam się do pracy.
A oto efekty:


Włóczka jest bardzo przyjemna w dotyku, mięciutka i niegryząca.


A nowa właścicielka zadowolona z prezentu :)

Pozdrawiam serdecznie!

środa, 17 grudnia 2014

Wiklinowe wprawki

Jakiś czas temu byłam w Sanoku na warsztatach wikliniarskich organizowanych przez tamtejszy Bazar Sztuki. Pani instruktorka z Uniwersytetu Ludowego w Woli Sękowej pokazywała nam, jak zrobić proste ozdoby świąteczne - kulę, gwiazdę i aniołka. Wbrew pozorom to wcale nie jest takie łatwe! Najważniejsze, aby wiklina była odpowiednio nawilżona, wtedy jest elastyczna.
Warsztaty były przewidziane na dwie godziny a to stanowczo za krótko! Udało mi się skończyć jedynie kulę ( chociaż daleko jej do doskonałość)




Niewykorzystane obręcze stanowiące podstawę kuli posłużyły mi jako "ramki" dla szydełkowych aniołków. Opis aniołków znalazłam w Mollie potrafi - są to 2 kwadraty granny square odpowiednio złożone. Główka z filcu.



I jeszcze nieskończona gwiazda, może by tak ja wypełnić jakimś "udziergiem?


Pozdrawiam serdecznie

czwartek, 11 grudnia 2014

Komin bardzo długo dziergany

Nareszcie skończyłam! Komin prezentuje się całkiem fajnie, tylko trzeba się przyzwyczaić do lekkiego podgryzania. Włóczka (YarnArt Magic Fine) to mieszanka pół na pół wełny i akrylu, w dotyku wydaje się być całkiem przyjemna a jednak skóra na szyi (przynajmniej mojej) zaprotestowała przy pierwszym noszeniu. Teraz na szczęście jest już lepiej.
Wzór pochodzi z książki "Dziewiarskie ABC" Claire Crompton i nosi wdzięczną nazwę "tulipany" :)




Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 7 grudnia 2014

Pierniczkowe mikołajki

Mikołajki spędziliśmy z Janem bardzo kreatywnie - piekliśmy pierniczki, demolując przy okazji całą kuchnię :)


Korzystałam ze sprawdzonego przepisu stąd Ogromną zaletą tych pierniczków jest to, że nadają się do spożycia tuż po upieczeniu - są mięciutkie. Dlatego znikają w ekspresowym tempie, więc rozsądnie jest je upiec z podwójnej porcji składników :)

Jaśkowi w pieczeniu towarzyszył karp, ostatnio ulubiona zabawka :)

Miałam nadzieję, że Jaśka zainteresuje mnogość foremek - nic bardziej mylnego. W jego przedszkolu jest szał na angry birds, więc stworzył ciastka w kształcie swoich ulubieńców, tuż po upieczeniu szczodrze polukrował i zjadł. Nawet nie zdążyłam ich uwiecznić! Tak więc poniżej tylko kilka nudnych tradycyjnych kształtów prezentuję :)




Pozdrawiam serdecznie