środa, 31 lipca 2013

Saturn

Mój drogi siostrzeniec przeżywa ostatnio fascynację astronomią. Ogląda namiętnie film o układzie słonecznym a potem układa go z piłek lub "czyta" (jeszcze nie zna wszystkich liter) książki o kosmosie, snując własne opowieści. Jego ulubioną planetą jest Saturn.
Nic więc dziwnego, że gdy zobaczył w łazience wisząca na sznurku dziwną kulę zawołał uradowany:
- O, zrobiłaś mi Saturna!
A to tylko mój nowy abażur :)


Wykonany ze sznurka według tego przepisu.
Pozdrawiam serdecznie :)

niedziela, 28 lipca 2013

Co się odwlecze...


Dawno, dawno temu, wiosną 2009 wybraliśmy na  majówkę do Komańczy. Autobusem dojechaliśmy do Moszczańca a stamtąd przez Wisłok i Tokarnię czerwonym szlakiem mieliśmy dojść do Komańczy. Jednak na Tokarni zmieniliśmy zdanie i poszliśmy na około przez Rzepedkę. Warto było, bo widoki zacne, nawet można było zobaczyć połoniny ( z lewej strony ) i majestatyczny Łopiennik (w centrum). I właśnie wtedy powstał pomysł, żeby się kiedyś na niego wybrać.


Powiedzieć łatwo, trudniej z realizacją. Ciągle coś nam stawało na przeszkodzie a że to zdjęcie mam nad biurkiem i wciąż mi przypominało, że tam jeszcze nie byłam, musiałam dopiąć swego. Co prawda byłam w Łopience zimą, nawet dwa razy ale warunki pogodowe nie pozwalały na wejście na Łopiennik.
I wreszcie się udało!
Z nieodłączną Nuną oraz Basią pojechałyśmy "dołem" czyli przez Rymanów Zdrój i Komańczę. Zatrzymałyśmy się w Wisłoku, który poznałam bardzo dokładnie dawno temu, przy okazji pisania pracy dyplomowej o fotografii krajobrazowej na zakończenie nauki w PPSKAKiB. Przedzierałam się nawet wtedy przez chaszcze na Kanasiówkę w poszukiwaniu źródeł Wisłoka.





Zostawiwszy samochód na parkingu w Polankach, ruszamy do Łopienki, mijając po drodze dymiące retorty.


I oto cerkiew w Łopience


kopia cudownej ikony Matki Bożej Pięknej Miłości





Następny przystanek w bazie studenckiej, gdzie przemiły gospodarz częstuje nas herbatą miętową i raczy opowieściami z życia w dziczy. Spartańskie warunki nie przeszkadzają mieszkańcom bazy w przygotowaniu pierogów z jagodami :)



Bardzo szykowna łazienka :)
Zaopatrzone w cenne wskazówki co do przebiegu szlaku, ruszamy dalej. Upał straszny, na szczęście cały czas idziemy lasem. Panuje kompletna cisza, żaden ptak się nie odzywa, nie porusza się nawet listek na drzewie. Zastanawiamy się, jak jest na połoninach.



I wreszcie jesteśmy na szczycie :)



Dziś powyższy opis jest mocno nieaktualny, las zdążył zasłonić widoki.


Ciekawe, czy to tutaj mieszkańcy bazy studenckiej  zbierają borówki na pierogi, którymi się chwalili :)




Trochę się zdziwiłyśmy widząc na szczycie tabliczkę z podanym czasem zejścia do Dołżycy 1,5godz., podczas gdy na dwóch różnych mapach podane było 50min. Rzeczywistość okazała się być bliższa tabliczce. Po blisko dwóch godzinach zeszłyśmy do Dołżycy i autobusem wróciłyśmy do Polanek. 
Teraz już mogę  patrzeć na zdjęcie Łopiennika nad biurkiem z dumą, że wreszcie tam byłam :)
Dobrej niedzieli :)

wtorek, 23 lipca 2013

Proszę Państwa, oto miś

Co można zrobić w jedno leniwe, niedzielne popołudnie? Można wydziergać misia :) Miś jest niewielki, ma zaledwie 20cm "wzrostu", dzięki temu można go zabrać ze sobą na spacer czy do przedszkola. Jeszcze nie ma imienia, wybór pozostawiam jego przyszłej właścicielce.



sobota, 20 lipca 2013

Myślę o zimie...

... chociaż jest środek lata :) Z nadzieją, że tym razem uda mi się nauczyć jeździć na nartach, pomalutku kompletuję sprzęt - ostatnio upolowałam w lumpeksie zacne spodnie narciarskie w idealnym stanie za całe 7zł! 
A na poprawę nastroju w ponure zimowe wieczory zamknęłam lato w słoiku nastawiając nalewkę wiśniową.
Przepis znaleziony tutaj - Nalewka wiśniowa wytrawna, bo nie przepadam za słodkimi trunkami. 
I to cała moja twórczość w ostatnich dniach a wszystko przez przedłużający się remont. Na szczęście finał już blisko i wreszcie będę mogła nadrobić zaległości :)
Dobrej niedzieli!


niedziela, 14 lipca 2013

Rysy

Nasz PTTK zorganizował wycieczkę na Rysy od słowackiej strony, no więc "jak tu nie jechać, kiedy tak nowy szlak nas urzeka?" Namówiłam Nunę, przeczytałyśmy wszystkie możliwe opisy szlaków i pojechałyśmy.
Wyjeżdżaliśmy z Krosna o 4 nad ranem w ulewnym deszczu, pocieszając się, że zanim dojedziemy, pogoda się zmieni. I rzeczywiście, gdy dojechaliśmy na miejsce przestało padać, nawet na chwilę pokazało się słońce.

Przed nami daleka droga

Przy szlaku, tuż obok schroniska przy Popradzkim Stawie na chętnych czekają ładunki. Kto przyniesie minimum 5-10kg do schroniska pod Wagą, zostanie poczęstowany herbatą z rumem :)



Żabi potok


Gdy szliśmy Mięguszowiecką Doliną, na chwilę wyjrzało słońce i mogliśmy podziwiać Grań Baszt z Szatanem. Jak to w górach bywa, za chwilę pogoda się zmieniła i Żabia Dolina powitała nas mgłą


Jeszcze tylko żmudne podejście ( w najtrudniejszym momencie zamontowano łańcuchy i klamry) i jesteśmy w najwyżej położonym tatrzańskim schronisku.




Podobno kiedyś był tu napis z wbitą obok siekierą "śmierć wegetarianom". Obsługa tłumaczyła to tak: wegetarianie zjadają trawę kozicom i biedne zwierzaki nie mają co jeść.
Jeszcze godzinna wspinaczka w zupełnej mgle i jesteśmy na Rysach.



Widoczność - żadna, satysfakcja - ogromna :) Troszkę nas posypało śniegiem i zeszliśmy na dół. Mniej więcej od schroniska towarzyszył nam deszcz, do autobusu wróciliśmy więc kompletnie przemoczeni. Oczywiście przywiozłam sobie kilka malowniczych siniaków i stłuczone kolano - podjechała mi noga na łańcuchach i rąbnęłam się o skałę. Na szczęście za mną schodził przewodnik i pomógł mi się wykaraskać :)
Dobrej niedzieli :)

niedziela, 7 lipca 2013

W Rudawce Rymanowskiej

Wakacje obfitują w imprezy plenerowe. Dziś byłyśmy z Basią w Rudawce Rymanowskiej na Festiwalu Kultur Pogranicza - Koń Huculski w Kulturze Karpat Wschodnich. Właściwie to pojechałyśmy tam dość późno, bo naszym celem był koncert zespołu Czeremszyna, więc ominęły nas "końskie" części programu.




Latająca księżniczka :)


Dużym powodzeniem cieszyły się stoiska kół gospodyń wiejskich ze swojskim jadłem, było też kilka stoisk z rękodziełem, prezentowali się artyści ludowi. Czekając na koncert udałyśmy się na pobliski przełom Wisłoka.




Niektórzy dla zdjęcia są w stanie znieść bardzo dużo...





... a mnie się nie chciało ściągać butów, żeby sfotografować wodospad po drugiej stronie :)






I wreszcie gwiazda wieczoru, bardzo żywiołowy zespół Czeremszyna.