niedziela, 27 lutego 2011

Ptaszki

Lubię zimę ale powoli mam jej już dosyć. Męczy mnie ta wszechobecna biel wyciskająca łzy z oczu. Dlatego uszyłam sobie ptaszki, które mają mi umilić czekanie na wiosnę. Na razie powstały 4 ale mam nadzieję, że do Wielkanocy ich liczba się powiększy :)





niedziela, 20 lutego 2011

Filcowe broszki



 Robiąc sobotnie porządki wpadł mi w ręce filc w arkuszach. Kupiałm go jeszcze przed świętami, z zamiarem uszycia osłonki na doniczkę ale zmieniłam zdanie.  A że kolor iście makowy, zrobiłam makową broszkę -
 



 Do kompletu powstała jeszcze róża


i kwiatek, który mnie się kojarzy z jeżówką pospolitą (chociaż kolor nie ten).


wtorek, 15 lutego 2011

Łopienka

Juź drugi rok z rzędu PKS w Krośnie zorganizował walentynkową wycieczkę do Łopienki. Wybór tego miejsca był nieprzypadkowy, przed wojną w tamtejszej cerkwi znajdowała się cudowna ikona Matki Bożej Pięknej Miłości ( w latach 50-tych przeniesiona do Polańczyka), do której pielgrzymowały rzesze wiernych. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj
Ponieważ w tym roku świeto zakochanych wypadło w poniedziałek, wycieczka odbyła się w sobotę. Zaczęło się dość nieciekawie, bo całą noc wiał halny a rano zaczął sypać śnieg, na dodatek autobus spóźnił się ponad godzinę. Ale humory dopisywały :)
Najpierw odwiedziliśmy Polańczyk



Później mieliśmy jechac do Buku a stamtąd iść do Łopienki a po mszy św. wspiąć się na Łopiennik i zejść do Dołżycy ale plany pokrzyżowała nam pogoda. W Terce było tak ślisko, że o mało nie wylądowaliśmy w rowie. Trzeba było wysiąść i......... pchać autobus. Wyglądało to naprawdę nieciekawie, bo wszelkie manewry utrudniał porywisty wiatr i śnieg. Dobrze, że na poboczu był  żwir, który dzielni panowie podsypali pod koła i jakoś to poszło. Jednak dalsza podróż była zbyt ryzykowna, więc poszliśmy pieszo.










Jak widać na zdjęciach, pogodę mieliśmy wspaniałą, po zejściu do doliny wiatr ucichł i pokazało się słońce. Po mszy św. poszliśmy się rozgrzać do bazy studenckiej. Na Łopiennik było już niestety za późno ale i tak wycieczka była udana. No i przydała się syberyjska czapka, co widać na załączonym obrazku :)




wtorek, 8 lutego 2011

Jak zmienić pogodę

To bardzo proste, przynajmniej w moim przypadku. Jeśli jest baaardzo zimno, pada śnieg i zanosi się, że zima potrwa jeszcze długo a ja kupię sobie coś, co mi pomoże przetrwać ten paskudny czas, można być pewnym, że za kilka dni nadejdzie odwilż. Serio. Tydzień temu skusiłam się na przecenioną, syberyjską czapę a na dodatek skończyłam wreszcie turkusowy zestaw (czapka + szal w formie golfa). No i co? Dmuchnął halny, śniegu nie ma, temperatury wiosenne.




Ostatnio wpadła mi w ręce fajna ksiażka "220 wzorów i ściegów irlandzkich". Chciałam podpatrzyć jakieś ciekaw wzory i wypróbować je na "łatkach", z których ma powstać pled. na drutach umiem robić od wczesnej podstawówki ale mam kłopot z czytaniem opisów wzorów. Przeważnie ich nie kumam. Robic warkocze nauczyłam się metodą dedukcji. Myślałam, że w przypadku tej książki tez tak bedzie a tu miła niespodzianka. Na samym początku są bardzo przystępne opisy z rysunkami i na podstawie jednego z nich nauczyłam się robić kulki. Może nie jest ze mną tak źle :)

piątek, 4 lutego 2011

Najnowsze twory

Ostatnio nic mi nie wychodzi z moich planów. Chciałam wydziergać na drutach pled z resztek włóczki, które mi zalegają w szafie, uszyć torebkę ze sztruksu, z którego wieki temu miały powstać spodnie i - nic. Jeszcze przed świętami wydziergałam 2 kwadraty na pled, torebki nawet nie ruszyłam. Zamiast tego filcuję. Naszyjnik w tonacji czerwono-szarej dla pani H.( w 2 wersjach), broszkę - konia dla Oliwii i "tabletkowy" naszyjniki dla kolezanki Marioli.




Powstał też naszyjnik dla mnie. Bo okazuje się, że "szewc bez butów chodzi" i jakimś dziwnym trafem mam tylko jeden naszyjnik.


Ta kulka, która wygląda jak zgnieciona folia aluminiowa, to koralik z drutu a to we wzorki to koral z drewna, pomalowany przeze mnie (troszkę nieudolnie ale bardzo trudno malować na kuli). To pierwszy z serii naszyjników filcowo - drewnianych, na swoją kolej czekają korale ozdabiane techniką decoupage.

wtorek, 1 lutego 2011

Zimowe igraszki

Choróbsko mnie wreszcie opuściło więc wróciłam do zwyczajowych spacerów z psem po łąkach. Właściwie to trudno to nazwać spacerem, bo Florek jak tylko poczuje, że odpięłam smycz, gna przed siebie jak szalony. Dopiero gdy sie zmęczy przystaje i łaskawie czeka na mnie a jak tylko się zbliżę, pędzi dalej.


Florek jest sznaucerem, miał być miniaturką ale wszystko wskazuje na to, że będzie średniakiem. Jeszcze nie był strzyżony, bo weterynarz nam poradził ostrzyc go po raz pierwszy dopiero wiosną, dlatego po powrocie z takich harców na śniegu trzeba go "odśnieżyć" czyli pozbawić lodowych kulek przyczepionych do łap, brzucha i pyska. Po takiej operacji Florek się suszy biegając po całym domu i skacząc na wszyskie napotkane łóżka i fotele. No cóż, chciałam sznaucera to teraz mam :)