wtorek, 1 lutego 2011

Zimowe igraszki

Choróbsko mnie wreszcie opuściło więc wróciłam do zwyczajowych spacerów z psem po łąkach. Właściwie to trudno to nazwać spacerem, bo Florek jak tylko poczuje, że odpięłam smycz, gna przed siebie jak szalony. Dopiero gdy sie zmęczy przystaje i łaskawie czeka na mnie a jak tylko się zbliżę, pędzi dalej.


Florek jest sznaucerem, miał być miniaturką ale wszystko wskazuje na to, że będzie średniakiem. Jeszcze nie był strzyżony, bo weterynarz nam poradził ostrzyc go po raz pierwszy dopiero wiosną, dlatego po powrocie z takich harców na śniegu trzeba go "odśnieżyć" czyli pozbawić lodowych kulek przyczepionych do łap, brzucha i pyska. Po takiej operacji Florek się suszy biegając po całym domu i skacząc na wszyskie napotkane łóżka i fotele. No cóż, chciałam sznaucera to teraz mam :)






2 komentarze:

  1. Czyli taka żywa torpeda? :)
    I cóż to za nowatorskie kadrowanie biegnącego Florka? ;>
    --
    dart

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to jest, jak się fotografuje żywą torpedę :)

    OdpowiedzUsuń