Długi jesienny weekend można spędzić na kanapie w towarzystwie ukochanego misia...
... albo można wybrać się na małą wycieczkę do znajomych i przekonać się, że okolice Pietruszej Woli są bardzo malownicze a jesień jeszcze szaleje z kolorami.
Sarenki najpierw nam się przyglądały ale jak wyjęłam aparat, pokazały nam tyły :)
Jeszcze odwiedzamy ciekawą kapliczkę
... i trzeba wracać, bo słońce się już chowa.
A na umilenie długaśnego, zimnego wieczoru, mała pysznota - jabłka w kruchym cieście, nafaszerowane wiśniami z nalewki. I jak tu nie lubić jesieni? :)
Co za kolory, jak baśniowe, Maryjka z kapliczki pewnie dopiero odnowiona, taka wyrazista, lubię takie "ludowości". A czy Pan Florek również brał udział w spacerze do Pietruszej? zabierasz go, Maniu, na swoje wędrówki? Strasznie uroczy kawaler z niego i znowu nietuzinkowy przysmak na talerzyku, hm! z wiśniami z nalewki? pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj tak, jesień nas rozpuszcza w tym roku! Kapliczka też mnie urzekła, madonna jest w niej taka radosna i swojska. Florian nieststy nam nie towarzyszył ale następnym razem na pewno go zabiorę ze sobą.
OdpowiedzUsuńPieczone jabłka chodziły za mną już dawno. Oststnio w cudnej knajpce w Mucznem jadłam same jabłka, bez ciasta pieczone z żurawiną, pyszności :) z lekko pijanymi wisniami też są świetne, polecam :)
Pozdrawiam cieplutko :)