Z ogromną dumą prezentuję efekt trzymiesięcznego szydełkowania - pled w jesiennych kolorach o wzorze falistym jak pagórki ukochanego Beskidu Niskiego. Dumna jestem z trzech powodów - po pierwsze: opanowałam nowy wzór; po drugie: dotrwałam do końca, co przy rozmiarach mojej kanapy (220x100cm) wcale nie było łatwe, w zamyśle miał też służyć jako narzuta na zmianę; a po trzecie: udało mi się go skończyć dokładnie pierwszego dnia jesieni!
Oczywiście wyrób jest jak najbardziej eko - powstał z recyklingowych włóczek z 3 starych swetrów i reszteczek pałętających się po szafie. Pewnie nie skończyłabym go tak szybko, bo w między czasie zaczęłam inną pracochłonną robótkę ale ostatnie dni były tak zimne, że przykrycie się podczas dziergania prawie gotową robótką było czystą przyjemnością.
Pozdrawiam serdecznie :)
Suplement
Marysiu z Pogórza - Florian oczywiście mości się na pledziku, wygodnicka z niego bestia :) Dobrze, że pozwala sobie umyć łapy po spacerze, bo pled trzeba prać ręcznie a swoje waży.
Cudowny :)) Uwielbiam pledy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńManiu, jest cudny!!! świetnie dobrałaś kolory, resztki włóczek wykorzystane, a najważniejsze - to ciepełko na chłodne wieczory; czy przypadkiem Florek nie usiłuje sobie zrobić w nim gniazdka-legowiska? 3 miesiące szydełkowania ... bardzo cierpliwa jesteś, podziwiam; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMarysiu dziękuję :) Wpis uzupełniłam, serdeczności :)
OdpowiedzUsuńAleż przystojniak z Florka, moja Miśka też uwielbia piernaty, i układa się zawsze na poduszkach, wygodnicka! w "czołgu też ma swoją poduszkę, biedronkę, już odgryzła jej nos; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA mój przystojniak pozbawił nosa swojego ulubionego miśka :) Dostał go, żeby nie zabierał zabawek Jaśkowi ale niestety nie na wiele się to zdało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)