Ciężkie jest życie nałogowego rękodzielnika. Zaczęłam szyć tildowe kurki - zawieszki i szło mi całkiem nieźle do czasu, gdy na jakimś blogu zobaczyłam absolutnie przepiękną owcę! Kury poszły w kąt a ja pobiegłam do sklepu z tkaninami szukać stosownych materiałów. Wybrałem kremowe sztuczne futerko i odrobinę ciemniejszą tkaninę ubraniową na pyszczek i łapki. Jeszcze tylko pół soboty przy maszynie do szycia i oto jest - moja pierwsza tildowa owca :)
Na razie siedzi na półce z książkami i czeka na kiermasz.
Dobrej niedzieli :)
Boska jest ta owca. Taka dopracowana. Niesamowite. |Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki, też jestem z niej zadowolona :) Tylko szyjąc następnym, razem nie założę czarnych spodni, bo z tego futerka strasznie się sypie przy szyciu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Owca jak żywa. Super. Pilnuj jej, żeby z redykiem na hale nie uciekła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Jak słońce będzie tak dalej przypiekać to redyku tylko wyglądać :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Coraz ładniejsze słodziaki robisz, świetnie połączenie materiału gładkiego z futerkiem; rozwijasz swoje talenta, Maniu; serdeczności.
OdpowiedzUsuńPrzemiła sprzedawczyni ze sklepu z materiałami wyszukała mi ten cienki materiał. Uśmiała się, jak jej powiedziałam, że to na owcę :)
UsuńDobrego tygodnia :)