czwartek, 30 czerwca 2011

Dekupażuję

Spodobała mi się ta technika :) Wyszperałam serwetki i papier w motylki, który czekał na swoją kolej dobrych kilka lat i ozdobiłam drewniane kolczyki i bransoletkę. Wprawiam się powoli i może niedługo się skuszę na ozdobienie motywem serwetkowym korali.
Pozdrawiam :)





7 komentarzy:

  1. Maniu, przecież Ty już jesteś wprawiona, takie staranne precjoza, to nie jest płaska duża powierzchnia, tylko drobiazgi. Ostrzygłam dziś moje kudłacze, oczywiście solidny bąbel na palcu, który również pękł, ale tak jest zawsze. Duża reklamówka kłaczysków, z Maksia mięciutkie i szare, z Bigosa ciemniejsze i mniej, i tak nie dałam sobie rady z pyskiem, muszę poczekać na męża, bo ciągle się odwracał, uszy ma jak gremlin, pozdrawiam serdecznie.
    P.S. I zazdroszczę Weszynoski pod ręką, pa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo widzisz Marysiu, na płaskim to nic trudnego ale na kulce to już sztuka. Próbowałam kiedyś z mizernym efektem.
    Pokaż koniecznie psiaki! Kiedyś uczyła mnie plastyki pani, która zrobiła sobie sweter z sierści pudla :) Może to jest pomysł na utylizację.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też słyszałam o takim wykorzystaniu sierści pudla, bo mięciutka, kołowrotek jest, tylko umiejętności brak. Bigos chyba wstydziłby się pozować do zdjęcia z takimi uszami, a może? Pozzdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. jako że od rana siedzę przy komputerze i mam go już serdecznie dość, skomentuję krótko - rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj B. relaks na dzikim Podkarpaciu by Ci sie przydał :) Dzięki za dobre słowo i do zobaczenia niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Maniu, pieką się właśnie ciasteczka owsiane wg Twojego przepisu, dołożyłam im jeszcze kandyzowanych owoców, które sama zrobiłam w tamtym roku. Nie mogę się oprzeć, bez przerwy wylizuję to miskę, to łyżkę, bo pyszne są. A ja jestem w bezdennej rozpaczy, Gutek wieczorem wczoraj pożarł wszystkie, dopiero wyklute, pisklęta kosów, żeby był głodny, dziad jeden, normalnie płakać mi się chce, i nie lubię go dzisiaj.
    Pozdrawiam w wielkim smutku, te ciastka to chyba na pociechę, pa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, odezwał się w Gutku instynkt łowcy :((( Florek ostatnio próbuje jeść ślimaki, które wyległy po deszczu.
    A ciacha z kandyzowanymi owocami muszą być pyszne. Ja będe piekła wersję z orzechami na weekend, bo się wybieramy wreszcie na wieżę do Komarnika o ile pogoda pozwoli.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń