Mój pokój zamienia się powoli w manufakturę zabawek :) Sowy już odfrunęły do nowych właścicieli ale do anielicy dołączył miś Ambroży. Uszyty z miłej kraciastej tkaniny, patrzy na świat guzikowymi oczkami. Łapki ma przymocowane za pomocą guzików (podpatrzyłam u mojego starożytnego misia :) ), więc można nimi ruszać.
Słodziak. Chyba też chcę takiego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki :) Chyba każdy w dzieciństwie miał podobnego misia.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Skojarzył mi się natychmiast z misiem Jasia Fasoli!
OdpowiedzUsuńMoja siostra też tak powiedziała chociaż podobieństwo niezamierzone :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Ta krateczka przypomina mi czapkę Sherlocka Holmsa, coś angielskiego, jak skojarzenie Folkmyself; nie miałam misia, tylko lalkę-szmaciankę, wypełnioną trocinami; a chciałam piękną, z lokami ...pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMarysiu, ja miałam wypchanego trocinami krasnala z plastikową twarzą. Był tak intensywnie używany, że te troty troszkę się z niego wysypały :)
UsuńSerdeczności :)