Wygląda na to, że staję się specjalistą od tatrzańskich mgieł, bo i tym razem nie było mi dane podziwianie widoków przy słonecznej pogodzie.
Tym razem krośnieński PTTK zorganizował wyjazd na podobno bardzo malowniczy Starorobociański Wierch. Wyjazd o 4 nad ranem - jechałam na miejsce zbiórki taksówką z kierowcą, który bardzo się dziwił, gdzie to się wybieram w środku nocy a gdy usłyszał, że jadę w Tatry skomentował: "Chce się pani tak włóczyć?" Ano chce :)
Wędrówkę zaczęliśmy w Dolinie Chochołowskiej
Skręciliśmy w Dolinę Starorobociańską
Szczyty we mgle ale mieliśmy nadzieję, że mimo wszystko pogoda się poprawi. Niestety sprawdziły się niekorzystne prognozy i żmudne podejście na Starorobociański pokonywaliśmy w deszczu. Jeszcze na szczycie tak nas przewiało, że nie czułam palców u rąk i nóg. Na szczęście gdzieś między Kończystym a Trzydniowańskim przestało padać, ucichł wiatr i udało mi się nawet zrobić kilka zdjęć malowniczych mgieł :)
Jeszcze tylko zejście w kompletnie przemoczonym ubraniu z wodą chlupoczącą w butach po niekończących się schodkach i wreszcie spełnienie naszych marzeń - cieplutki autokar :)
Przebrani w suche ciuchy i napojeni rozgrzewającym trunkiem wracamy do Krosna planując kolejne wycieczki.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cudowne widoczki, piękne zdjęcia. Tak dawno byłam w Tatrach. Az mi się chce tam być, pooddychać lasem i górami ( świezym powietrzem), zmęczyć się i zobaczyć to, co ty zobaczyłaś.
OdpowiedzUsuńMoże nie było widać zbyt dużo, ale to, co było widać, stanowiło z pewnością ładny widok ;) Piękne kolory na tych trzech ostatnich zdjęciach, już takie jesienne.
OdpowiedzUsuńNo i widać, że nowy zakup sprawuje się bez zarzutu :)
Aniu - niewiele było widać i zrobiłam tylko 20 zdjęć ale wycieczka udana :)
OdpowiedzUsuńBasiu - owszem, jestem zachwycona aparatem, ciągle go testuję i odkrywam. Niby już czuć jesień ale paradoksalnie na górze całkiem sporo borówek się ostało - czyżby kozicom nie smakowały?
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Kozicom jak kozicom, po prostu nie ma tam w okolicy faceta, którego żona byłaby skłonna lepić pierogi w ekstremalnych warunkach ;))
OdpowiedzUsuńHm, może gaździny są po prostu harde :)
UsuńNie lubię przemoczonych butów, ubrań, ale czasami nie ma na to rady; super te ostatnie zdjęcia z kolorowymi trawami, borówczyskami i prawie jesiennymi mgłami; a nie przeziębiłaś się czasami na tym zimnie? pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTa mgła chwilę po zrobieniu tych zdjęć zakryła wszystko :) A przed przeziębieniem uratowała nas tajemnicza nalewka (jej twórca nie zdradził składu :))
UsuńDobrego tygodnia :)